Beton, bryła, brutalizm. Osobisty rozrachunek z architekturą wcale nie jest łatwy.
Do osiemnastego roku żyłem i wychowałem się w dżungli 'enerdowskich' bloków.
Płyty, prostokąty, proste linie. Wtedy nie miałem pojęcia, że to jest mocno zaraźliwe. Bez pisemnej zgody z niebios taki stempel zostaje w tobie forever. Później tym oddychasz, gdziekolwiek jesteś, cokolwiek widzisz.
Niepamięć zabrała pierwsze spotkanie z Barbican. Pozostało jednak mocno zakorzenione poczucie odprężenia. Paradoks w nieśmiałym wydaniu ale jednak. Za każdym razem, kiedy tam jestem uwalniam głowę od tony ołowiu. Cokolwiek to znaczy.
Barbican to również dobra przynęta do trzaskania zdjęć. Od strony turystycznej i centrum kultury to miejsce masowo uwieczniane. Dlatego, kiedy pojawiła się szansa zamieszkać przez sekundę na dzielni, postanowiłem popstrykać trochę z poziomu uprzywilejowanego mieszkańca. Dostęp do ciekawych zakamarków o każdej porze dnia i nocy okazał się wybornym przywilejem.
Projekt podzieliłem na zdjęcia wewnątrz mieszkania, zdjęcia outside i zdjęcia analogowe.
Enjoy!
IN
OUT
ANALOG
Londyn - wrzesień 2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz